- Rozumiem. Potem matka uparła się, by całą trójką poszli na kolację do Sali Renesansowej. Kolejna niebywała rzecz. Przy stole cały czas żartowała, rozświergotana niczym nastolatka. Ojciec też zachowywał się jakoś dziwnie: pił mniej niż zwykle, z czułością patrzył na matkę. Po śmierci Diany trochę pomagała mu siostra, Hope, ale miała własną rodzinę i nie mogła robić tego bez końca. Alexandra przekręciła się na bok i podparła na łokciu. Była piękna i bardzo - Och, proszę zostać! - zawołała Rose. - Skąd pewność, że jesteś zakochana? Przecież nic o nim nie wiesz. przyjął w jej imieniu zaproszenia na dwa przyjęcia, wieczór w operze, pokaz ogni sztucznych http://ciuszek.com.pl/elastan-co-to-za-material-oraz-jak-go-prasowac/ łomowi zaschło w gardle. Natarczywie domagał się wy- waniem. — Kto widział coś takiego — pomarańczowa Nia- - Ale ona cię odtrąciła. Teraz musisz poszukać innej. - Ellis rozejrzał się po niemal - Byłem przez chwilę zeszłego wieczoru. Alexandra nie skrzywiła się na jej akcent, tylko dzielnie przywołała uśmiech na twarz. - Uniki nic nie zmienią - powiedziała cichym głosem, od którego przebiegł go dreszcz. - Och, tajny agent nigdy nie wszedłby do takiego budynku - zauważyła Klara, oglądając film w telewizji i podjadając prażoną kukurydzę. wiadomości Oświęcim
futro Frita. Gdy Sayre otworzyła drzwi samochodu, pies zawarczał. Kiedy jednak wysiadła, musiał ją rozpoznać, ponieważ zbiegł czym prędzej po schodkach, aby ją przywitać Sayre została uwięziona pomiędzy samochodem a czterdziestoma pięcioma kilogramami nieposkromionego entuzjazmu. Beck gwizdnął ostro i Frito posłuchał, choć nie do końca, Trzymał się blisko nóg Sayre, przez co potknęła się kilka razy, zanim dotarła na ganek. Merchant nie wstał, nie powiedział ani słowa, po prostu siedział, wyglądając niezwykle imponująco jak na człowieka odzianego wyłącznie w oliwkowe szorty. Z jego twarzy nie można było niczego wyczytać. Sayre nie wiedziała, czy był zaskoczony, rozgniewany, czy kompletnie obojętny wobec faktu, że pojawiła się na jego terenie prywatnym, przerywając mu relaks. Pokonując ostatni schodek, zawahała się. Frito wykorzystał okazję, aby wepchnąć łeb pod jej dłoń, szturchając ją, dopóki go nie pogłaskała. Przez cały ten czas Sayre patrzyła Beckowi prosto w oczy, ani razu nie spuszczając wzroku. - Sądzę, że wiesz, jak trudno było mi stanąć z tobą twarzą w twarz - powiedziała wreszcie. Beck pociągnął łyk z butelki, jednak nadal nie wymówił ani słowa. - Nie chciałam tu przyjeżdżać, ale sądzę, że powinniśmy o czymś porozmawiać. - Chcesz rozmawiać? - Tak. - Rozmawiać? - Tak. - Czyli nie przyszłaś, żeby kontynuować to, co przerwałaś zeszłej nocy? Jej policzki zapłonęły rumieńcem wstydu i gniewu. - Nie zamierzasz zachować się w tej sprawie jak dżentelmen, prawda? - Żądasz galanterii po tym, jak groziłaś mi śmiercią, jeżeli jeszcze raz cię dotknę? Faktycznie, chyba nie prosisz o zbyt wiele. - Pewnie masz prawo do takiej reakcji. - Jeszcze jak. Sayre zdawała sobie sprawę, że Beck nie oszczędzi sobie uwag pod jej adresem i uzbroiła się w cierpliwość. Chciała uciec do samochodu i odjechać stąd czym prędzej, ale została i z rumieńcem wstydu na twarzy zniosła jego spojrzenie. W końcu Beck roześmiał się gorzko i przesunął się, robiąc jej miejsce na huśtawce. - Siadaj. Chcesz piwa? - Nie, dziękuję. - Przysiadła obok niego. Spojrzał na czerwony kabriolet, którym przyjechała. - Niezła zabawka. - To jedyny samochód, jaki wypożyczalnia mogła mi udostępnić bez rezerwacji. - Przyprowadzili go dla ciebie z Nowego Orleanu? - Dziś rano. Przyjrzał się jej płóciennym spodniom i obcisłemu podkoszulkowi. - Kolejne nowe ciuchy? - Nie przywiozłam ze sobą zbyt wielu rzeczy z San Francisco. Potrzebuję czegoś na zmianę. - Zatem wciąż zamierzasz tu zostać. - Uważasz, że to, co się zdarzyło zeszłej nocy, powinno mnie odstraszyć? Czy to właśnie chciałeś osiągnąć? Odesłać mnie do domu? Dlatego to zrobiłeś? Zielone oczy spojrzały prosto na nią i Sayre poczuła lekkie łaskotanie w podbrzuszu. - A dlaczego ty to zrobiłaś? - Bo nie chcę. Chciał jej to okazać, ale nie wiedział jak. Pochylił się więc, by pocałować ją na dobranoc, kiedy nieoczekiwanie - Wszystko jest tutaj. - Tammy wskazała na rzucony na podłogę plecak. oczywiście również. Czy zechciałbyś przyjść? Chris się odprężył. - No, nie wiem. Czy Lila dobrze gotuje? George parsknął nerwowym śmiechem i poklepał się po brzuchu. - Chyba widać - znów oblizał wargi. - Chociaż wczoraj musiałem poradzić sobie samemu. Lili nie było. - Naprawdę? - Chris wrócił do przeglądania różowych karteczek z wiadomościami. - Poszła odwiedzić chorą przyjaciółkę. - Mam nadzieję, że to nic poważnego. - Nie sądzę, ale Lila wróciła do domu bardzo późno. Chris ponownie spojrzał na George'a. - Mając taką żonę, jak Lila, też bym się martwił o jej bezpieczeństwo i dobre samopoczucie, George. Nie każ nam czekać zbyt długo na ten proszony obiad, dobrze? George pokiwał głową, zawahał się, jakby niepewny, czy powinien już zakończyć spotkanie, a potem odwrócił się i pospiesznie wyszedł z biura. - Jezu drogi - wymruczał Chris. Nie dziwota, że Lila pieprzyła się, jakby nie było jutra. - Mój mąż umarł w zeszłym roku - oznajmiając to, pani Loretta Foster przeżegnała się. - Niech Bóg ma w opiece jego duszę. - Przykro mi. Czy był na coś chory? - Zdrowy jak ryba, przez całe życie. Pewnego dnia po prostu padł trupem dokładnie tutaj, gdy nalewał sobie kawy. Zator w płucach. Lekarz powiedział, że nie żył już, zanim dotknął podłogi. - Nagła śmierć zawsze jest ogromnym szokiem. Spalone trwałą siwe włosy poruszyły się jak wiązka siana, gdy pani Foster pokiwała głową. - Dobre tylko dla tego, kto odchodzi. Bez bólu i bez problemu - powiedziała, pstrykając palcami, - Gorzej z tymi, którzy zostają. W każdym razie, teraz jesteśmy tylko we dwoje, ja i mój chłopczyk - machnęła w stronę syna, który siedział przed ogromnym, zajmującym niemal całą ścianę małego salonu telewizorem, oglądając kreskówki. Wydawał się pochłonięty starymi odcinkami Rocky'ego i Łosia Superktosia. Pani Foster postawiła przed synem tackę z paczką chipsów i szklanką soku pomarańczowego, nakazując, aby był ostrożny i nie rozlał napoju na dywan. Chłopak nie zwrócił na nią uwagi, podobnie jak wydawał się kompletnie nieświadomy obecności Sayre, która usiadła z jego matką przy stole kuchennym, sącząc słodką mrożoną herbatę. „Dziecko" pani Foster miało czterdzieści parę lat. - Pewnie pani zauważyła, że nie wszystko z nim w porządku - wyszeptała cicho, tak że Sayre z ledwością usłyszała ją poprzez rysunkowe hałasy dobiegające z głośników telewizora. - Taki się urodził. Nie zrobiłam niczego głupiego, kiedy byłam w ciąży. Po prostu taki los. - Dziękuję, że zgodziła się pani na poświęcenie mi czasu dzisiejszego popołudnia. - Sayre nie wiedziała, co innego mogłaby powiedzieć. Chichot pani Foster zatrząsł jej obfitym biustem. - Zazwyczaj nigdzie się nie wybieramy. Poza niedzielami, kiedy chodzimy na mszę, każdy dzień przypomina następny. Mój chłopczyk jest zawsze zadowolony, kiedy przyszykuję mu kolację przed wpół do szóstej. To wszystko, czym zajmuję się popołudniami, więc cieszę się z towarzy-stwa i obecności kogoś, z kim mogę porozmawiać. Ale nie ukrywam, że jestem ciekawa, dlaczego się pani tu pojawiła. Nazwisko Loretty Foster znalazło się na liście, którą Sayre otrzymała w sądzie od znajomej https://meskiespojrzenie.pl/galeria/index.php?pic=8338 - No to świetnie! - Nim zdążył się zorientować, co się święci, posadziła mu Henry'ego na kolanach. Co robić? PS - Myślę o sobie i mojej rodzinie. właściwie pożegnał się, bo ułożył z łańcuchów napis: "Przepraszam. Wybacz..." Żałuję. że mnie opuścił, bo nie siłownia widzew iść. Tammy odczuwała coś podobnego. Najchętniej dalej sta¬łaby z dłońmi w jego rękach. - Jeszcze raz! - zawołała wesoło. - I jeszcze! Do złudzenia przypominał malutką Larę! szczęście odnajdowali w tym, iż ktoś chciał i umiał ich pocieszyć... Ale najwięcej wśród mądrych Poszukiwaczy salon w szarości
©2019 www.w-smutny.elk.pl - Split Template by One Page Love